piątek, 6 września 2013

Sen #3 Wojna

Dzisiejszy sen był na maksa odjechany. Jeżeli mogę porównać go do czegoś z ogólnie nam znanych wytworów sztuki to zdecydowanie wybieram film pod tytułem Movie 43. Siedziałam w salonie swojego rodzinnego mieszkania i oglądałam telewizję. Na ekranie właśnie miał miejsce moment kulminacyjny jakiejś komedii romantycznej. Kobieta i mężczyzna chcą się pocałować ale mają jeszcze jakieś obiekcje, ostatecznie jednak to robią. Miejsce w jakim się znajdowali przypominało ogród, taki jakie znamy z amerykańskich filmów, ze światłami, pięknie wyprofilowanym drzewami (basenu nie widziałam). Mężczyzna miał na sobie koszulę, nie jestem w stanie powiedzieć w jakim była kolorze ale coś podchodzącego pod zgniłą zieleń. Włosy miał długie (do ramion) i lekko pofalowane. Na twarzy zarost, na nosie okulary w grubych oprawkach. Kobieta była to mała blondynka, z krótkimi włosami, coś między Cameron Diaz a Reese Witherspoon. Miała na sobie niebieski t-shirt. Kiedy ów scena się zakończyła wyłączyłam telewizor i wyszłam do przedpokoju, wtedy właśnie zauważyłam, że mam na sobie spodnie taktyczne, zielone bojówki, a obok mnie leży broń. Nie jestem w stanie opisać co to była dokładnie za broń ale przypominała karabin sportowy. W ów przedpokoju zobaczyłam jakiegoś partyzanta, który zawołał kogoś z kuchni i wybiegli z mieszkania, krzycząc: "zaczęło się". Nagle jak to bywa w snach przeniosłam się w jakieś dziwne miejsce i widziałam sceny własnymi oczami ale na odległość. Zobaczyłam Hitlera i żołnierzy niemieckich, ich mundury były bardzo wyblakłe. Z tego jaką świadomość posiadałam w tym śnie to głównymi przeciwnikami Niemców w wojnie byli jacyś Azjaci, obstawiam że były to Chińczycy, Ci których widziałam najbardziej ich przypominali. Następnie przeniosłam się w jeszcze jedno miejsce, było to już na moim rodzinnym osiedlu, widziałam dwie osoby: mężczyznę i kobietę rozmawiających ze sobą. Mężczyzna był niewysokim brunetem a kobieta długowłosą brunetką, również nie grzeszącą wzrostem. Pierwszy raz zdarzyło mi się od dawna mieć sen (scenę w śnie), w której nie uczestniczę bezpośredni, po prostu widziałam wszystko ale Ci ludzie zdawali się mnie nie zauważać. Koniec.Tym razem obudził mnie pies.

piątek, 30 sierpnia 2013

Sen #2 Na dobre i na złe

Byłam w jakimś pomieszczeniu, dobrze mi znanym ale nie mam zielonego pojęcia gdzie to było dokładnie. Zza okna można było dostrzec jakąś wodę, mogło być to morze, a może jakieś jeziorko, tego nie byłam do końca pewna, ale nie to tu jest najważniejsze. W pomieszczeniu przypominające jakieś biuro/gabinet wraz ze mną były trzy inne osoby: Marek Bukowski, ale w tym momencie był on dla mnie Piotrem Gawryłą z dwójkowego Na dobre i na złe. Jeżeli jest Piotr to nie zabrakło oczywiście Hany czyli Kamilli Baar. Trzeciej postaci nie potrafię zidentyfikować, ale na pewno był to ktoś z mojego bliskiego otoczenia. Jeżeli ktoś ogląda Na dobre i na złe, to wie, że między Haną a Piotrem zrodziło się przeurocze uczucie, które przez nieprzychylność i zrządzenia losu było poddane próbie. Mimo wszystko Piotr nadal zabiega o względy Hany i powtarza, że ją kocha. Ona jednak jest za bardzo zagubiony by być w stanie jasno określić swoje położenie. W moim śnie, Piotr oczywiście również zabiegał o względy Hany i w przeciwieństwie do serialu Hana zgrywała niedostępną, ale w głębi coś ciągnęło do Piotra. Ja i ta trzecia osoba po wyjściu z biurogabinetu namawialiśmy ją aby nie odrzucała jego uczuć i dała ponieść się miłości. Jak to bywa w snach, nagle Hana stała się Kamillą. Z wyglądu oczywiście nic się nie zmieniło ale zaczęłyśmy rozmawiać i posługiwać się właśnie tym imieniem. Nie wiem czy przyczyną pojawienia się Kamilli w moim śnie było czytanie przed snem Pamiętnika Pani Hanki, Tadeusza Dołęgi-Mostowicza. Mogłoby się mylnie wydawać że Hana i Hanka, aczkolwiek jest w tym głębszy sens. Teatr Telewizji w tym roku wypuszcza musical oparty właśnie na tym utworze, a w nim rolę przyjaciółki Pani Hanki gra właśnie Kamilla Baar. Jej postać ma na imię Halszka i jak do tej pory (kończę część pierwszą) jest fałszywa, zakręcona i sama nie wie czego chce. Nagle znalazłyśmy się na moim osiedlu, gdzie przed klatką jednego z bloków zapytałam ją czy jej imię czyta się „kamilla” czy „kamila”, powiedziała, że na nią mówią Kamila. Na koniec jeszcze chciałam zapytać o musical ale niestety nie zdążyłam bo obudził mnie telefon. Stwierdzam, że najlepsze sny, i te które najbardziej zapadają w pamięć muszą zostać przerwane przez telefon. Do następnego snu!

niedziela, 25 sierpnia 2013

Sen #1 Disney World

Miejsce, w którym się znajdowałam przypominało mi do złudzenia warszawski Most Gdański. Z nad rzeki wyłaniały się jakieś postacie, których nie mogłam zidentyfikować, ale na pewno były to osoby skądś mi znane. Zaczęliśmy rozmowę, zapytali mnie czy wybieram się na film do kina, jak to bywa w snach nie miałam pojęcia co to za filmy, ale powiedziałam, że "Tak! Musimy się pospieszyć bo zaraz się zacznie!" W mgnieniu oka oczywiście znaleźliśmy się przed drzwiami sali kinowej, nie kina, sali. Drzwi były brązowe i bardzo toporne, miałam problem z ich otworzeniem. Kiedy jednak udało mi się to zrobić, na sali wcale nie było żadnego filmu, co jak to bywa w snach wcale mnie nie zdziwiło. Nagle okazało się, że jesteśmy na koncercie gwiazd Disneya, które wykonują piosenki do nowej produkcji Disney Original Movie, która miała się nazywać Szczęśliwa Dwunastka. Sala, w której się znajdowaliśmy do złudzenia przypominała Salę Widowiskową w Łukowskim Ośrodku Kultury, z drobnymi jednak detalami, które różniły te dwa miejsca. Garderoba znajdowała się po lewej stronie i była o niebo większa, zaraz się dowiecie skąd o tym wiem. Wracając: Na scenie stała Demi Lovato i gdzieś kręciła się Selena Gomez, nagle Demi wyszła a trzeba było zacząć śpiewać piosenkę. Na scenę wbiegł mój kolega Maciek, który nie mam pojęcia skąd się tam wziął i zaczął przepraszać, że Demi nie może zaśpiewać i wtedy nie pamiętam dokładnie, czy to on mnie poprosił, czy sama wskoczyłam na scenę jak wariatka i powiedziałam, że zaśpiewam za nią. Okazało się, że piosenką jaką miałam śpiewać był utwór Ashley Tisdale pod tytułem "It's alright, it's okay", którą w filmie śpiewała Demi. Muzycy zaczęli grać, ja zaczęłam śpiewać NAWET MI WYCHODZIŁO, gdzie ogólnie Ashley w tym utworze śpiewa naprawdę wysoko i rzadko udaje mi się wyciągnąć takie dźwięki. Nagle do sali weszła Demi i pokazała mi charakterystycznie miną "not bad", że jest spoko i śpiewałam dalej. Co dziwiło mnie najbardziej, Demi Lovato wyglądała tak samo jak wtedy gdy miała 16 lat, miała proste włosy i prostą grzywkę i jakąś niebieską koszulkę w białe paski. Ku mojemu zdziwieniu na scenie pojawiła się też Ashley Tisadale, która zaczęła ze mną skakać i śpiewać. Nie wiem jak to się stało, ale zaraz po zaśpiewaniu piosenki postanowiłam, że wejdę do garderoby, na backstage i kogo spotkałam!? Rico z Hanny Montany! Ochroniarz chciał mnie stamtąd wywalić, ale Rico powiedział: "Ty widzisz z kim ona jest? Pan RRRRRRico mówi ci to coś?" i automatycznie ochroniarz nas zostawił. Przeszłam się po garderobie ale nie spotkałam nikogo sensownego i nie wiedzieć skąd wziął się tam Zakościelny i Wesołowski. Kuba? Tu jeszcze można by jakąś logikę w tym znaleźć, ponieważ podkładał  głos w Hannah Montana The Movie, ale Zakościelny!? W garderobie znajdowało się mnóstwo automatów do gier, a po środku stał wielki Cymbergaj. Jak to bywa w snach, znalazłam się na jakieś ulicy, wyglądała dość Brooklynowo, ale nie dam sobie ręki uciąć, bo nigdy tam nie byłam. Próbowałam sobie wtedy przypomnieć jak naprawdę nazywa się aktor grający Rico "Mesjasz, Hesus? NIE! Mojżesz". Tak, ten aktor nazywa się Moises. Pod jednym z małych sklepików stała moja koleżanka Magda, nie wiem skąd to mi się to wzięło, ale wiedziałam, że była na tym koncercie i to wszystko widziała. W pierwszej chwili mnie nie poznała i za bardzo nie zwracała na mnie uwagi, dlatego zaczęłam ją pytać: "Słuchaj...a co myślisz o występie Dołęgi?" To było strasznie nie fair, w normalnym życiu bym tak nie zrobiła. Zresztą, nie ma opcji żeby Magda mnie nie poznała. Zaczęła odpowiadać jakoś tak zawijasami, na okrętkę, że niby nie było tak super, ale, że mnie zna i nagle mnie poznała! Była potwornie zdziwiona, że rozmawiała ze mną i nie była tego świadoma. W tym momencie zadzwonił telefon. Obudziłam się.